niedziela, 12 lipca 2009

Kreatywna księgowość.


Wielkie agencje reklamowe lubią wyobrażać sobie, że są wielkie. W rzeczywistości, są bardzo małe.

Budżety, pensje, ego – wszystko jest olbrzymie w świecie reklamowych przedsiębiorstw . Niczym korporacje naftowe, posiadają dziesiątki oddziałów od nowego Jorku, przez Dubaj, Moskwę, aż po Tokio. Nic dziwnego — służą przecież korporacjom naftowym.

Wizerunek usługodawcy oferującego wizerunek innym musi być nieskalany. O ile szewc bez butów chodzić może, wyrafinowany projektant mody tej swobody już nie ma. Ta delikatna różnica między krawcem a fashion designerem warta jest miliony złudzeń i dolarów.

Reklama ma już własne Oscary, festiwale w Cannes, swoje wersje Spielbergów, Allenów i Nicholsonów. Podobnie jak branża porno - biznes jeszcze bardziej trywialny - celebryci i autorytety (jeśli to nie to samo) reklamy zaraz po uwierzeniu we własną wielkość zaczęli wprowadzać ją w życie, prowizje za kreatywność inwestując w zewnętrzne oznaki prestiżu.
Skorumpowały się one szybciej niż nafciarz — nagrody pozwalają bowiem zdobywać zamożnych reklamodawców, a najwięcej nagród zyskują reklamy, które robione są tylko na potrzeby festiwali. Po zdobyciu laurów, sława kapitalizowana jest za pomocą znacznie mniej humanistycznych inicjatyw, sowicie opłacanych przez klaskających biznesmenów,dummnych, że korzystają z usług „najlepszych i nagradzanych”.

Każda zamknięta branża jest wrażliwa na takie zjawiska, a im mniej policzalne są efekty jej działania, tym ta wrażliwość jest większa. Kreatywność jest wyjątkowo mało policzalna, co wspomaga wszelkie nieracjonalne efekty.

Nie chodzi tu jednak zepsucie reklamiarzom zarobków, lecz humorów. Branża pozwoliła na godne życie tysiącom nieprzystosowanych, nadwrażliwych osób: grafików, tekściarzy, poetów. Idąc na średni kompromis, dostali oni średnie pieniądze, co pozwoliło im przetransportować się do średniej klasy społeczeństwa. Dziwnym jednak trafem, nie porzucili oni świadomości, że są artystami.

Na tę schizofrenię pomocne może być długie obserwowanie powyższego zdjęcia. Wyraźniej niż największy billboard pokazuje ono, jakie jest rzeczywiste miejsce reklamy we współczesnym świecie – miejsce przygotowane przez samo społeczeństwo.

Na listy, a nawet rachunki, czeka elegancko polakierowana skrzynka z wymalowanym nazwiskiem bądź numerem domu. Pojemnik na reklamę przypomina bardziej dworcową ubikację, a przydatny jest jeszcze mniej. Zainstalowano go tylko po to, by wszystkie reklamy łatwiej mogły być wyrzucone do śmieci. Są bowiem tylko śmieciami jeszcze zanim wyschnie drukarska farba.

Tak się konczy kreatywność, i nie będzie żadnej nagrody. Nikt nie przyczepi do drucianej siatki Złotego Lwa za Kampanię Outdoor'2009, a postmodernistyczna limuzyna nie wysadzi przed betowowym klockiem sprzedanych i zarobionych artystów. Dobrze by było, by pamiętali, że to właśnie lokator tego domu kupił im tę limuzynę.

Powszechnie opisywany jako wolny zawód, etat twórcy reklam jest być może jeszcze mniej wolny niż inne. W więzieniu kapitalizmu są bowiem szczególnym rodzajem ofiar - strażnikami.

2 komentarze:

Magdalena pisze...

Najbardziej żałosny obrazek to student rozdający ulotki i kosz na śmieci trzy metry dalej pełen tychże ulotek zmiętych uprzednio przez obdarowanych nimi przechodniów.

ryczałt ewidencjonowany pisze...

Zgadzam się z Tobą! Tak samo jest w księgowości! Reklamują się jako kreatywna księgowość super rozwiązania i fachowa obsługa, a tak naprawdę nie wygląda to wcale kolorowo. Dlatego uważam że powinno się samemu dbać o własne firmy. Ja prowadzę sam księgowość online i jestem bardzo zadowolony. Sam też reklamuje firmę i to mi wystarczy . Bardzo fajny artykuł!