sobota, 8 grudnia 2007

Piękny jak Afrodyta, czysty jak Posejdon


Większość Polaków przynajmniej raz w życiu musiała udowodnić wielkość greckiej cywilizacji. Oprócz Arystotelesa (Onassisa) i szalików Hermésa mogą podawać też inny, jakże wdzięczny przykład - urocze i niezwykłe akcesoria do pielęgnacji nagrobków, opatrzone nazwą helleńskiego boga podziemi. Czy kiedykolwiek greccy bogowie zawiedli nas, jeśli chodzi o nazewnictwo czegokolwiek? Pod tym względem okazali się rzeczywiście niezawodni - co zapewniło im, jakże na miejscu, nieśmiertelność. Trudno jest oderwać oczy od tych niepozornych butelek; w jakiś sposób symbolizują one godność śmierci i pamięć żywych o tych, co już odeszli. Niepozorne, niezwykle zwyczajne, nie muszą się nikomu podobać ani konkurować z czymkolwiek - obojętnie i spokojnie przypatrują się światu kolorowych opakowań, jakby wiedząc, że na końcu zawsze przyjdzie ich czas. Dawno pozbawiony wyznawców bóg grecki w Polsce znalazł schronienie - litościwi dla słabszych Słowianie używają go do pielęgnacji swoich chrześcijańskich nagrobków, co nie powinno przeszkadzać tak zagorzałemu politeiście. To nie tylko jakiś tam detergentikos do zmywania śladów po ślimakach - to koktajl kultur i filozofii w butelce.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Gdyby ktoś nazwał płyn do mycia nagrobków "Jahwe" uznano by to za świętokradztwo. Bóg też mógłby mieć nam za złe że ma patronować jakiemuś tam detergentowi, podczas gdy ma sam jeden cały świat na głowie. A taki Hades nie oburza się tylko z godnością spełnia swój odwieczny obowiązek troski o tych co już przeszli na drugą stronę i pewnie cieszy się że ktokolwiek o Nim pamięta.

projektwysocki pisze...

Słabych można obrażać do woli- również bogów, jak widać. Z drugiej strony, nawet świętokradztwo w przypadku stanowi wzruszający dowód pamięci. Trudno mi by było wymyśleć lepszą nazwę dla tego typu produktu. Dzięki za komentarz!

Anonimowy pisze...

a mi to się skojarzyło z "sedes"