poniedziałek, 6 czerwca 2011

Jak cię widzą, tak ci płacą


Jeden bezdomny parkingu nie czyni. Jeśli chcesz pobierać opłaty za cokolwiek, wyglądaj tak, jakbyś w zamian za te 5, 50 czy 50.000 zł (niepotrzebne skreślić) był/a w stanie dostarczyć jakość odpowiadającą wnoszonej sumie. Gdy oferujesz jakość za 7,50zł – niech cię ręka rynku broni żądać za swe usługi więcej!

Jeszcze gorzej, gdy poprosisz o mniej – wówczas, różnica między płacą a pracą staje się ujemna, co oprócz frustracji i niedożywienia z czasem może wywołać ogólnoświatowe Dzielenie Przez Zero. Konsekwencje znamy już z podręczników historii. Na szczęście dla nie lubiących czytać, powtarza się ona dość regularnie.

Gdy widzisz więc smutną, zabiedzoną, skłaczoną i bardzo tanią rzecz, nie lękaj się – jest ona taka, gdyż tak chciały prawa popytu i podaży. Ktoś kocha ją i pożąda jej właśnie takiej – z rabatem, z obniżką za obdrapaną farbę, z lekkim posmakiem chińskich opon i atmosferą pełnej rezygnacji dostępności.

Świat jest tak obmyślany, że istnieją na nim piętrowe parkingi i piętrowe idee. Obok nich, jak pierwsze ssaki w czasach dinozaurów, pałętają się i potuptują parkingi tanie i zachwaszczone. Znajdują swoje miejsce tam, gdzie nikt nie chce mieć swego miejsca; jak niedopracowane pomysły ogłaszane w pijacką ciemność, na razie funkcjonują tylko dlatego, że nieistnienie wiązało by się z większą niż istnienie pracą.

Nie na zawsze jednak. Gdy tak piszę, gdy inni czytają, śpią lub jedzą – cena rośnie.

Brak komentarzy: