sobota, 27 lutego 2010

Plus ujemny.


Przewrotne podejście do przewrotności może skończyć się wywrotką.
Istnieje przekonanie utożsamiające kreatywność z zaskoczeniem. Widz nie może być tylko zadowolony, celem jest zdumienie, efekt shock and admire. Powinien sobie pomyśleć: „dlaczego ja na to nie wpadłem” (zamiast: „jakie to piękne” lub „chciałbym tak umieć”). Przekonanie to stworzyło powszechnie spotykane odruchy myślenia w kategoriach à rebours. Czy zawsze jednak stanięcie na głowie daje najlepszy punkt widzenia?

Na polskim rynku można znaleźć ciastka o nazwie „Brzydkie i dobre”; ziarnista masa sklejona jest czekoladą w przypadkowe, grudkowe formy, buntując się przeciw pralinkowym standardom idealnych odlewów. Smak pozostaje oczywiście bez zarzutu — dowcipna deklaracja jest więc jasna: nasze ciastka są tak smaczne, że nie muszą wyglądać jak kakaowa biżuteria. Bardzo odważna nazwa jest w tym wypadku przemyślana i spójna z całą koncepcją produktu.

Wróćmy jednak do nie zawsze spójnej rzeczywistości, gdzie często negatywne skojarzenie pozostaje po prostu negatywne. Trudno bowiem nadać pogodny wydźwięk pojęciom, które z, nomen omen, ujemnością kojarzą się nawet od strony naukowej.

Pójście pod prąd może okazać się wędrówką na dno, gdy kreatywność rozumiana jest jako przedstawienie lustrzanego odbicia tzw. standardu. W tym wypadku, nie obowiązuje ograniczenie albo-albo ani system dwójkowy. Komputerowa, zerojedynkowa logika sprawdza się może wewnątrz laptopa, ale na zewnątrz szaleją siły nie znane Billowi Gatesowi.

Błędną pisownię afiszu weźmy w litościwy nawias. Największy minus tego pomysłu tkwi przcież gdzie indziej. Na szczęście, wraca matura z matematyki!

Brak komentarzy: