niedziela, 4 października 2009

Ostatni będą osiemsetpięćdziesiąttrzecimi,
czyli jak nazwać się bardziej.


Chwała firmom mieszkaniowym bez „bud” w nazwie!
Chwała firmom mieszkaniowym bez „dom” w nazwie!
Po osiemsetpięćdziesiąttrzy razy sława!


Stworzenie marki swojej firmy z (jak można podejrzewać) numeru licencji to działanie bliskie biegunowi minimalizmu w reklamie. Powszechne dążenie do stworzenia nazwy wyróżniającej i czytelnie komunikującej branżę (np. takim, jak właśnie użyty, slangiem) powoduje, że wszyscy wyróżniają się tak samo.

Każdemu, kto nie może nic wymyśleć wydaje się, że wszystko już było. W rzeczywistości, nie było jeszcze prawie nic.
Tylko skąd mamy o tym wiedzieć?


Nazwy oparte na podobnych schematach i skierowane do tej samej grupy klientów (rodzina, bezpieczeństwo, wiarygodność — św. Trójca reklam nieruchomości) z konieczności przypominają jedna drugą; mają bowiem identyczne zadania.

Matematyka może przyjść tu z pomocą — Dom-Bud można pomylić
z Bud-Domem, ale numer licencji to coś, co zawsze będzie charakterystyczne tylko dla jednej, opisanej nim w urzędach firmy. Umożliwia to też błyskawiczną identyfikację takiego biznesu, nawet, gdy np. zgubi się wizytówkę czy stronę z ogłoszeniem.

Pośród tysiąca różnych pomysłów na podpisanie swojej działalności handlowej ten akurat numer zasługuje na szczególną uwagę.

1 komentarz:

nomeaning pisze...

prawie jak system zerojedynkowy