sobota, 25 czerwca 2011

Salon krajów używanych


Odzież zachodnia zawsze rządziła w Polsce. Szczególnie, gdy była amerykańska i zielona (dopuszczalny był kamuflaż pustynny). Sporymi wpływami cieszył się również krój garnituru prezydenta tego kraju.

Dziś, po gwałtownym przejściu kilku różnych trendów w modzie i w obyczajach, wyposażenie niegdysiejszych dyktatorów gustu trafia do szmatexów, ciuchlandów i salonów odzieży używanej. Jak w soczewce możemy spostrzec tam dwadzieścia lat naszej i cudzej historii. Wytrawny i wykształcony poszukiwacz uważnie lawiruje pośród banalnych szwedzkich strojów do piłowania drew, holdenderskich ogrzewaczy do kapci i stosów niepotrzebnych już nikomu kaset video. Uwaga – czy ten podkoszulek z logo Unicefu nie był przypadkiem w Sarajewie? Niby wszystko wyprane, ale ślady po kulach zostały. Na dziale zabawkarskim małe, plastikowe czołgi; lepiej starannie sprawdzić, czyje dokładnie. Buty – czy mogą budzić lekki niepokój? Gdy są czarne, dudniące, mogą niekiedy nieść przeznaczenie. Sprawdzajmy więc wkładkę, zanim będzie za późno.

Niekiedy zaś, za późno po prostu już jest, i było od dawna. Ludzie giną, giną też kraje i potęgi. Muzeum zawsze jest otwarte, ale nikt z niego nie wychodzi. Spójrzmy na tę karzącą pięść mocarstwa, które trzęsło całym światem właściwie za całego życia większości z nas. Dziś trzęsiemy się już mniej; bokser się zestarzał, opróchniał, i niegdysiejszego mistrza będzie można w sobotę kupić za połowę ceny.

Brak komentarzy: