niedziela, 21 czerwca 2009

Gorączka idei.


Czasami, wystarczy zrobić coś odwrotnie niż wszyscy.
Wystarczy – do czego?


Hot-dog to narodowa potrawa każdego narodu z PKB poniżej 15000$ na głowę. Trudno zjeść coś tańszego, trudno też zrobić go inaczej. Równie uniwersalna wydaje się być jego dziwna nazwa, bez większych zmian przyjęta na całym globie. Jak widać, gorący pies budzi apetyczne skojarzenia również w krajach, gdzie Fafik raczej
dojada resztki z obiadu, niż sam nim jest.

Każdy standard kusi zdobywców; ogólnoplanetarna kalka językowa doczekała się więc mniej lub bardziej pomysłowych przeróbek. Zamiana psa na kota na pewno nie jest zmianą na gorsze (czemu przyklasną kociarze); jest też tym prostsza, że nowa nazwa zachowała dawną liczbę liter.

Niestandardowej nazwie towarzyszy logo o wielkim dramatyzmie. Dosłowność przedstawienia może utrudnić posiłek. Ciepły kot to na
pewno rzecz miła; czy jednak warto go do razu podpalać?

Pradawna dyskusja o zaletach naszych ulubionych domowych zwierząt nabrała nowego wymiaru. Choć gorące psy pozostaną zapewne dominującym gatunkiem, płonący kot może rzucić nieco nowego światła na spożywczą scenę.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

obrońcy praw zwierząt, tuż,u tuż

Anonimowy pisze...

miał...., miał...., tylko na kolanach jestem ciepły; info dla twórcy reklamy - sprawdź!!!!!!

Anonimowy pisze...

Hot-kot jest znany każdemu lubelskiemu studentowi który wracała bardzo późna, tudzież już wczesną porą z klubu do domu i miał ochotę jeszcze coś na ruszt wrzucić. Kanapki to tam mieli Dobrosielskie. Niestety i ten znamienity niemal, że cało dobowy przybytek kanapkowy zmienił swoje oblicze. Znikną piękny oryginalny kotek z płonącą główką, pojawił się plastikowy baner pepsi :(
CO jest gorsze?
Pozdrawiam Ela