
Jedna z definicji reklamy mówi o tym, że sprzedaje ona nie produkt, a emocje. Dzięki temu możemy jednocześnie tracić coraz więcej pieniędzy i być coraz szczęśliwszymi - sprzeczność nie do przełamania w inny sposób. Niepisana zasada i zdrowy rozsądek mówią, że chodzi o emocje pozytywne; nawet jeśli handluje się bolesnymi w działaniu lekami albo trującymi Ziemię autami, uwagę klienta kierować należy na pogodne i wesołe strony zakupu. Tak mówi rozum, człowiek jednak nie słucha go zawsze i zdarza się, ze zupełnie bez powodu pogrozi komuś , na kim powinno mu zależeć, porażeniem prądem. Zamiast światła elektrycznego, wiekuiste. Strach podchodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz