poniedziałek, 20 sierpnia 2007

To jest ten, no wiesz, tamten, co wtedy.


Podstawowym problemem każdego marketingowca pracującego ze świeżą na rynku marką jest sprawienie, by klient poczuł, że ma do czynienia z godnym zaufania partnerem, trwalszym niż ze spiżu i wiarygodniejszym niż dziadek z reklamy Werthers Original. Nie jest to proste - czasami też po prostu zupełnie się nie udaje. Na zdjęciu widać efekty działań, które trudno jest do końca jasno ocenić. Z drzwi niemożliwie obdartego zakładu bije ku nam przeraźliwy, głuchy krzyk rozpaczy, domagający się zrozumienia, przyjaźni i wydania pieniędzy. Głębia i chytrość tego projektu mogą zrobić wrażenie. Co robi bowiem człowiek na ulicy? Oczywiście, szuka sklepu. Jakiego? No, tego sklepu. Zanim zdążysz pomyśleć pytanie, odpowiedź już płynie do Ciebie, wyklejona brudnymi literkami na szybie. Czy może być łatwiej?

Brak komentarzy: