wtorek, 24 maja 2011

Bitwa pod Sea Towers.


Uczciwy pejzażysta tematu nie wybiera. Tak, jak w XXI wieku nie da się namalować nieba bez dziury ozonowej, oddając na płótnie uroki współczesności nie można już być zbyt wybrednym. Rzetelnemu mistrzowi pędzla ręka nie zadrży przy największym nawet dziwie architektury. Rzeczywistość, jaka jest, każdy widzi (i może to namalować).

Przez ostatnie kilkaset lat przyjęło się, że dobry obraz przedstawia budynki, które mają... kilkaset lat. Gdy dawni mistrzowie malowali swoje dawne obrazy, nie było w nich nic dawnego. Każdy klasyk szedł drogą, którą można oglądać na załączonym obrazku. Przedstawiali swą sztuką to, co w ich świecie było nowoczesne, godne podziwu bądź wyjątkowe. Proste?

Bardzo proste! Wychodzisz do najładniejszej dzielnicy swego miasta, ustawiasz oprzyrządowanie do wykonywania obrazów, wykonujesz obraz. Ludzkość przechowuje o Tobie pamięć, a wnukowie zbijają fortunę w dekadę po Twoim odejściu do wiecznego domu artystów-weteranów.

To też rzeczywistość, tyle, że ta część mieszcząca się poza obrazem.

PS Co bardziej spostrzegawczy zauważą, iż blog nie był uzupełniany przez niemal rok. Najlepszą przyczyną był by zapewne brak tematów; niestety, daleko jeszcze do tego. Przyczyna powrotu do tego kronikarstwa jest równie banalna, jak i porzucenie go zeszłego lata. Szkoda pisać, szkoda czytać.

2 komentarze:

magdalena pisze...

Widzę Maćku gwałtowne ożywienie na wszystkich blogowych frontach. Znów będzie coś do poczytanie w przerwach w pracy.

Anonimowy pisze...

To malowidło dla:
współczesnych???
potomnych???????????