poniedziałek, 3 maja 2010

Chińczyki atakują.


Nie tylko trzymają się mocno, ale też są całkiem umięśnieni.
Strach przed najazdem tzw. azji ma w Europie brodę dłuższą niż mistrz Paj-Chi-Wo. Wróg, nieoczekiwanie, wszedł drzwiami od solarium!

Nowy typ tych popularnych nad Wisłą urządzeń pozwala na uzyskanie wyjątkowo dużych ilości żółci. Jako że żółć już wcześniej popularna była w narodzie, dotychczasowy, sarmacko-egipski, trend ustępuje przed sztuczną - ale przyjemną - sinizacją.

Uśmiechy oraz rzucająca się w oczy kondycja fizyczna przedstawionych w reklamie osób stanowią argument trudny do sparowania. Kto by nie chciał się ocalić z wojny cywilizacji? Blade twarze zbladły bardziej, niż kiedykolwiek.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Tylko powót do czarno-białej kolorystki może nas uratować!