sobota, 17 kwietnia 2010

Ten trzeci.


Trzy wymiary - dobrze, dwa wymiary - źle!
Jesteśmy świadkami coraz większego zainteresowania tzw. głębokim kinem. Powstrzymajcie jednak satysfakcję, wielbiciele Tarkowskiego! Chodzi o fizyczną głębię obrazu, nie treści. Ukryty dotychczas wymiar odkrywa się w coraz większej ilości multipleksów, a my już niebawem wymyślimy specjalny termin na filmy stare i płaskie - samo 3d przestanie zaś być wyróżniane, jako forma najbardziej naturalna i coraz bardziej przezroczyste. Idzie nowe (i trójwymiarowe)!

Tę samą tendencję widać również poza kinem. Mechanizm, który działa w przypadku wielkich inwestycji, powinien sprawdzić się również w tych miejszych. Efekty tych prób i strategii oceniać możemy w najlepszych kioskach i sklepach „wszystko po 5 z (lub trochę więcej, ale co tam)”. Zaawansowana geometria zaczyna przynosić zyski w nowych branżach, a rzutowanie dawnego produktu z 2 na 3d może okazać się najlepszą inwestycją nadchodzącego lata. Czyżby zaczęły działać matury z matematyki?

Trzeci wymiar to nowy Technicolor®. Czy rozpowszechnienie kolorowego obrazu w filmach i TV sprawiło, że filmy stały się lepsze? Można o tym wątpić; nie przeszkadza to jednak nazywać tej zmiany rewolucją, a na szare superprodukcje naszych przodków patrzeć z wyższością.

Dodanie koloru do filmów zmieniło nasze wyobrażenie o rozrywce; według tego samego wzoru dodanie trzeciego wymiaru zmieni je ponownie. Superprodukcje pozostaną „super”, ale wielowymiarowość stanie się zapewne standardem i jednym z wyznaczników gatunku.

Eksperymenty dopiero się zaczęły, i możemy zostać jeszcze zaskoczeni. Kto wie, jak głęboko będziemy odczuwać psychologiczne filmy w 3d? Możliwe, że Marek Raczkowski, który opisał w swoim komiksie „Hamleta 3d”, za parę lat będzie mógł zgłosić się po wielodolarowe tantiemy.

Wszystko będzie tak samo, ale bardziej. Pierwsi widzowie Lumière'ów uciekali przed nadjedżającą z ekranu lokomotywą. Dziś, we wszystkich wymiarach leci ku nim statek kosmiczny napędzany czymś, czego nazwy nie da się nawet wymówić.
Po stu latach rozwoju, z kina znów trzeba uciekać - projekcja „Avatara 3d” przyniosła już pierwsze straty w ludziach. Przytłoczona kosmiczną wizją, nieszczęsna ofiara postępu zmarła w wyniku zawału serca. Dołączy do Williama Huskissona, przejechanego przez parową lokomotywę Stephensona (1830 r.), czy Henry'ego H. Blissa, pierwszy człowieka zabitego przez automobil (1899 r.). Niech spoczywają w pokoju.

Ekonomia Płaszczaków musi odejść. Już w 1884 roku niejaki Edwin A. Abbott opisał społeczeństwo dwuwymiarowych istot, inspirując wielkie zbiory i podzbiory matematyków i entuzjastów nauki. Jak jednak kumulować kapitał, gdy najprostsze na nim operacje są niewykonalne bądź wymagają zbyt kosztownego wysiłku? Finansista nazwał by to „płaską perspektywą wzrostu”.

Nowy wymiar - nowy rynek. Stosując prawidła matematyki, każdą cenę możemy podnieść o 50%, gdy do produktu dodajemy wartość temu odpowiadającą (w tym wypadku, o połowę więcej wymiarów). Niezależnie od tego, czy nakręcimy „Pancernika Potiomkina 3d” („niech wózek zjedzie wprost na widza!”), czy też wydrukujemy trójwymiarowe poduszki z dwuwymiarowymi ilustracjami, efekt może wyjść tylko na plus. Czy jest to plus dodatni, czy ujemny, pozostaje zagłosować klientom - nogami, oczami i portfelem.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

a ja już funkcjonuje w "d....."