niedziela, 6 grudnia 2009

Tu zaczął się kryzys.


Gdy biednieją bankierzy, drżyj, świecie!

Dzielnica finansowa — tak brzmi współczesna nazwa Raju. Tam, gdzie nawet kosze na śmieci podpisane są chromowanym nazwiskiem szwajcarskiego designera, mieści się wszystko, co wartościowe na tym świecie: pieniądze, władza i możliwość pokazania ich innym. Żaden niepozorny budynek nie psuje imponującej wizji, a zbyt tanie samochody już dwie ulice wcześniej zawracane są przez policję. Jeśli gdziekolwiek, to tylko tutaj na Ziemi można uwierzyć, że postęp (wbrew gderaniu różnych -logów i -zofów) naprawdę istnieje.

Czy możliwy jest jednak Raj bez pieniędzy? Przekonać się o tym można na powyższym obrazku. Przedstawia on w niezwykle pesymistycznym tonie kondycję obecnej branży finansowej, wyraźnie pozbawionej środków, którymi z taką lubością dotychczas obracała. Przyzwyczajeni do marmurowo-szklanych bankowych pałaców, mielibyśmy duże opory przed powierzeniem im gotówki — a przecież ubogość finansisty świadczyć powinna tylko na jego korzyść.

Tak właśnie wyglądają usług finansowe bez finansów. Gdy bankier nie ma od kogo pożyczyć pieniądzy, nie jest w stanie ich zarobić. Umie je przecież tylko „pomnażać” — a każdy wie, jak kończy się mnożenie przez zero.

Oto upadła i zhańbiona świątynia trzech cnót: wiary w giełdę, nadziei na zyski i miłości do pieniądza.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

A na poczku była ława....., później gmachy, szklane wieżowece..............i krach

czas zacząć od nowa .......
i zaczynamy od "takiego domku finansisty"